„Klucz do wyobraźni” …..
W bieżącym roku szkolnym grupka dzieci ze wsi należącej do gminy Boguchwała odnalazła magiczną bramę do tajemniczego miejsca o nazwie Polandia. Byli to uczniowie Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Mogielnicy: Milena Bochnak, Alicja Bogacz, Martyna Skomra, Adrian Kowalski, Maciej Kawula, Konrad Kawula, Sebastian Libertowicz, Mateusz Wojewódka, Patryk Karnasiewicz. Klucz znalazł się w rękach Alicji. Blanka Burtan obdarzyła zebranych pomysłami, a Dawid Rozborski postarał się o narzędzia do realizacji celów grupy. Oboje zasiedli na tronie, przy boku Wiedzy – królowej Krainy Języka Polskiego. Do maja 2021 r. zostały zrealizowane różne przedsięwzięcia. Warto wspomnieć o (wymianie zainteresowań wśród dzieci, nauce języka migowego, posługiwaniu się alfabetem Morse’a i pisaniu za pomocą alfabetu Braile’a, dzieleniu się metodami szybkiego wyszukiwania informacji w słownikach oraz wprowadzeniu unikatowych zajęć z zakresu creative writing). Część zamierzeń zrealizowanych zostało przy pomocy Wioletty Deszczak, Szymona Krupowskiego, Filipa Zawory, Dawida Zawory, którzy z humorem przekazywali swoje umiejętności. Każdy czwartoklasista mógł skorzystać z przysługującego mu prawa do konsultacji. Odwiedzającemu Polandię pomocy udzielała cała grupa, pod czujnym okiem nauczycielki języka polskiego Grety Jagiełły, opiekunki tego szkolnego koła naukowego.
W ramach projektu ,,Piszę jak Brzechwa’’ uczniowie zredagowali opowiadania, nawiązujące do motywów i sposobów narracji wykorzystywanych przez Jana Brzechwę.Powstały niezapomniane prace nadające się do realizacji na scenie teatru czy na dużym ekranie. Temat zadania dodatkowego ,,Jestem księciem/ księżniczką” czwartoklasiści zrealizowali po mistrzowsku. Czego dowodem mogą być poniższe streszczenia i fragmenty ich prac.
Na szczególną uwagę zasługuje opowiadanie Blanki Burtan, które w całości powstało podczas jednego ze spotkań koła. Uczennica skorzystała z instrukcji otrzymanych na lekcji języka polskiego, od czasu do czasu zadawała pytania, czytała na głos nowo powstające fragmenty i uzupełniała swoją pracę elementami opisów. Ta forma pracy bardzo jej się spodobała, o czym wspomniała na zakończenie spotkania, zaskoczona efektami: „W domu wydawało mi się to takie trudne!’’. Blanka wykazała się oryginalnością i bogactwem wyobraźni, rozpoczęła opowiadanie w ten sposób: ,,Nie jestem motylem, ale księżniczką Anabel. Stało się to dwa lata temu, kiedy miałam 9 lat. Pewnego dnia poszłam z rodzicami do parku na piknik. W parku było pięknie, trawa pachniała rosą, drzewa dawały cień’’. Dalszą części historii przedstawia autorka następująco: „w moim pokoju (…) wielki obraz, który wisiał na ścianie był lekko przechylony w prawo. Poszłam go poprawić i spostrzegłam niewielką dziurkę za obrazem, zobaczyłam, co się w niej kryje (…) kluczyk, na którym było napisane: >>Drzwi do tajemniczej komnaty<<. Od razu wiedziałam, o które drzwi chodzi. Pobiegłam na sam koniec korytarza, ponieważ tam były te drzwi, do których zabroniono mi wchodzić (…) Otworzyłam je (…) Było bardzo ciemno, ale poszłam wzdłuż (…) dotarłam do pomieszczenia z różnymi eliksirami. Jeden przykuł moją uwagę, była to różowa mikstura z fioletowymi kwiatami w środku, a na butelce było napisane: >>Eliksir wojowników<<. Wzięłam buteleczkę i powoli odkręciłam. Pachniała cudownie. Spróbowałam (…) i od razu poczułam się senna. Wróciłam do pokoju i położyłam się spać. Obudziłam się po paru godzinach (…) Podrapałam się po ręce, bo strasznie mnie swędziała. (…) tak mocno jak gdyby ktoś mnie łaskotał. W opowiadaniu Blanki pojawił się lekarz Cho-Mi-Ko, który poinformował bohaterkę o śmiercionośnych właściwościach płynu, po czym uzdrowił ją magiczną maścią i wręczył jej prezent, który miał ją ochronić przed niebezpieczeństwem. O tym mowa w kolejnym fragmencie: „Minął rok (…), a ja dalej nosiłam magiczny wisiorek. Pewnego dnia o godzinie 18:00 poszłam potajemnie do ogrodu, żeby zobaczyć niedźwiadka (…) Okazało się, że to nie mały niedźwiadek, tylko wielki niedźwiedź! Zaczęłam uciekać, a on mnie gonił i gonił! Wtedy przypomniałam sobie, że mam magiczny wisiorek! (…) Natychmiast wzbiłam się w górę i poleciałam w stronę miasta (…). Po dwóch godzinach latania wylądowałam na wielkim domu, który otaczał (…) mur. Siedziałam sobie spokojnie, aż do momentu, w którym podszedł do mnie (…) pan Kleks! (…) opowiedziałam mu historię o mojej przemianie w motyla’’. Księżniczka Anabel została pomocnicą Ambrożego, zajmując miejsce obok szpaka Mateusza.
Inspirację baśnią o śpiącej królewnie można dostrzec w opowiadaniu Adriana Kowalskiego, które zaczyna się od słów: „Nie jestem orłem, jestem księciem (…) synem wielkiego króla. Mieszkałem w królestwie Oleos. Miałem dwie siostry (…) z którymi lubiłem się bawić (…) Pewnego razu pojawił się nieznany wędrowiec, który oznajmił mi, że gdy ukończę osiemnaście lat, będę musiał uważać na złego czarodzieja (…) podarował mi czarodziejski zegarek”. Adrian korzystając ze swojej wyobraźni oraz ze wzoru, jakim było opowiadanie szpaka Mateusza, napisał ,,schowałem się pod stolikiem, mając go na ręku, lecz tym razem był bez wskazówek. Mając świadomość, że nie będę w stanie wrócić do swoich czasów, przekręciłem pokrętło w zegarze i przeniosłem się do roku 2021”. Na szczególną uwagę zasługuje ostatnie zdanie bohatera poszukującego wskazówek: ,,gdy je znajdę, znów stanę się księciem, który był orłem w nauce”. Adrian napisał o niebezpieczeństwie czyhającym na bohatera w dniu jego osiemnastych urodzin i wzbogacił swoją pracę językowo, wprowadzając związek frazeologiczny ,,być orłem w nauce’’. Niezwykłe opowiadanie napisał Mateusz Wojewódka, oto fragmenty: ,,tak naprawdę jestem bardzo wysportowanym księciem z bogatego pałacu, ale zostałem zamieniony w kameleona. (…) codziennie, kiedy jeszcze byłem księciem, chodziłem na lekcje (…) ćwiczyłem (…) rozmaite tańce. (…) rodzice zawsze przestrzegali mnie przed groźnym ślimakiem (…). Kto go tylko dotknął, zostawał zamieniony w jakieś zwierzę. (…) Pewnego dnia, gdy zapadał zmierzch, po cichu uciekłem przez okno na przechadzkę do lasu, lecz gdy zaszedłem już do wielkiego głazu, który wbity był w ziemię na środku lasu, zauważyłem tego oto jadowitego ślimaka! Przestraszyłem się trochę, ale nie na tyle, aby koło niego nie przejść. Gdy już byłem obok (…) stałem się bardzo zmęczony, więc usiadłem na kamieniu, który tam był (…) chwilę potem spostrzegłem, że [ślimak] siedzi mi na ręce! Szybko go strzepałem, ale niestety było już za późno’’. Mateusz nawiązał do pierwowzoru, o czym świadczy również kolejny fragment: „Rodzice zaczęli wzywać każdego, kto znał się na leczeniu. Przybywało wielu doktorów, ale nikt nie dał rady mnie wyleczyć, aż wreszcie (…) przybył bardzo znany (…) doktor Nacocitachata’’. Tutaj jednak Mateusz wykazał się wyjątkową pomysłowością. W jego opowiadaniu to bohater musiał udać się po lekarstwo, bo ,,jedynie wielki mistrz lekarstwa, który mieszka bardzo daleko, na górze najwyższej na świecie, za wielkimi murami, rzekami i rozległymi bagnami’’ – mógł mu pomóc, pod jednym warunkiem: „lekarstwo wyleczy tylko tego, który sam po nie przyjdzie, pokona trud i ból’’. Mateusz tak to opisał: „Mimo choroby, czułem się na siłach, zresztą nie pozostało mi nic innego. Wędrowałem dniami i nocami, byłem już niedaleko, gdy usłyszałem jakieś wołanie, okazało się, że to zaczarowana biedronka (…) pomogłem jej [się] uwolnić. Powiedziała mi, że (…) leciała pomóc choremu ślimakowi’’. Bohater w trakcie tej wyprawy pomaga zwierzętom, a nawet naprawia wyrządzone zło: „okazało się, że to ten sam ślimak, którego przestraszyłem się w lesie. Gdy już go wyleczyliśmy powiedział, że nic nie szkodzi, że wyrządziłem mu krzywdę i mimo, że go strąciłem z ręki i zraniłem to mi pomorze. (…) Powiedział, że zna drogę na skróty”. Mateusz wyruszył po składnik niezbędny do sporządzenia lekarstwa, swoją przygodę opisał w ten sposób: „gdy dotarłem do ogromnego, zrobionego ze złota pałacu króla, okazało się, że wstęp mają tam tylko ślimaki (…) szybko przypomniało mi się, że jest ze mną toksyczny ślimak. Wszedł do środka i poprosił o śluz króla, który po długich namowach mu go dał. Bardzo się ucieszyłem, pożegnałem się ze ślimakiem i wyruszyłem (…) do doktora. Zamieszał on ze sobą wszystkie składniki, które zaczęły przybierać kształt skórzanych butów. Powiedział mi, że mam je założyć i spędzić z nimi na nogach dwie godziny na dworze, lecz jeśli ściągnę je z nóg choćby minutę później to zostanę kameleonem już na zawsze!! Założyłem buty i mierzyłem czas, minuta po minucie, aż zasnąłem! Mateusz wykazał się niebywałym talentem do kreowania postaci. Jego bohater ma sporo wad, z powodu których wpada w kłopoty, są one też przyczyną wielu jego przygód. Chłopiec nie wprowadza w życie rad dorosłych, ale za to ze spokojem ponosi konsekwencje swoich wyborów (wykonuje trudne zadania, nie poddaje się i cierpliwie dąży do celu). Jego charakter zmienia się pod koniec opowiadania, dopiero wtedy bohater decyduje się na reakcję, buntuje się przeciwko swojej bezradności, ale tylko we śnie: „Obudziłem się, gdy zrobiło się już ciemno i wtedy dotarło do mnie co się stało. (…) Zacząłem się zastanawiać, czy mam jeszcze siłę na kolejną podróż, krzyknąłem głośno w rozpaczy, po chwili okazało się, że to jednak nie mój krzyk, tylko mojej mamy, która wołała mnie bym wstawał do szkoły”. Każdy z nas, od czasu do czasu mierzy się z przeciwnościami, przegrywa z wadami, ulega słabościom. Bohater Mateusza w milczeniu ponosi porażki i za każdym razem zbiera siły, by osiągnąć cel. W swoim działaniu przypomina mitologicznego Syzyfa.
Opowiadanie Wioletty Deszczak zasługuje na szczególną uwagę, gdyż budzi skojarzenia z filmem ,,King Kong’’. Oto fragment: „Pewnego razu, kiedy obudziłam się, w zamku panowała zupełna cisza. Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią. Popatrzyłam na ogromny zegar nad moim królewskim łożem, okazało się, że jest już 10:00, czyli wszyscy powinni już pracować. Jednak czułam, że coś jest nie tak, ubrałam się, zjadłam to co leżało na królewskim stole (…) Następnie szybko pobiegłam na dwór (…) tam nikogo nie było, ale zobaczyłam (…) ogromne ślady stóp, chyba milion razy większe od moich. Poszłam po śladach, dotarłam do ogromnego budynku (…) podeszłam bliżej, (…) postanowiłam tam wejść, (…) w końcu ktoś otworzył drzwi, był to (…) olbrzym, miał chyba sto tysięcy metrów. Przeszłam pomiędzy jego nogami jednak on (…) złapał mnie w swoją dłoń (…) wsadził mnie do klatki’’. Bohaterce na pomoc przybył lekarz Andżelo. Uzdrowił zranioną księżniczkę i podarował jej zaczarowany diadem. Księżniczka Wioletta skorzystała z tajemniczego podarunku, o czym świadczą słowa: „powiedziałam, że chcę być papugą i własnym oczom nie mogłam uwierzyć – stałam się papugą’’. Papuga Wioletta zgubiła diadem i nie mogła znów przemienić się w księżniczkę. Dopiero przy pomocy Ambrożego Kleksa odnalazła go i stała się sobą: „powróciłam magicznym sposobem do zamku, a wszyscy razem ze mną świętowali moje 11 urodziny, ponieważ klątwa przestała działać”.
Kolejną zasługującą na przyjrzenie się bliżej pracą, która powstała w Polandii, to opowiadanie Mileny Bochnak. Oto fragmenty: „Nie jestem sową, jestem księżniczką. (…) mieszkałam w pięknym pałacu, a królestwo mojego ojca było ogromne. Nazywało się Czarlandią, poddanym dobrze się tam żyło (…) Miałam kochających rodziców (…). Byłam dzieckiem (…) ciekawskim (…). Pewnego razu w czasie zabawy znalazłam (…) klucz. Zapytałam rodziców czy nie wiedzą, które drzwi otwiera. Tata wyjaśnił mi, że klucz jest od starych piwnic pod zamkiem. Kategorycznie zakazał mi tam chodzić (…) Obiecałam, że nigdy tam nie wejdę, ale klucz schowałam do kieszeni. (…) Gdy wszystkie światła pogaszono (…) wymknęłam się’’. Bohaterka stanęła przed żelaznymi drzwiami, a następnie je otworzyła. Uczucia wywołane przez zmysł węchu i wzroku opisuje ten fragment: „Powietrze było tam wilgotne i nieprzyjemne (…) Zobaczyłam ogromną czerwoną pajęczynę, na której siedział duży niebieski pająk, a wokół niego mnóstwo małych pajączków. Bardzo się przestraszyłam i ze strachu rzuciłam kluczem w pająki. Pajęczyna rozerwała się, a jej czerwone nitki zaczęły przyklejać mi się do nóg i rąk. Szybko stamtąd uciekłam do mojej komnaty. Rano obudziłam się w łóżku, a obok mnie stało pięciu lekarzy i siedmiu uczonych (…) Lekarze nie potrafili mi pomóc. Po paru dniach przyjechał z Chin doktor Haj-Paj-Hiwo (…) Po chwili byłam zdrowa. Wszyscy byli wdzięczni doktorowi, gdy zostaliśmy sami, powiedział, że wie co mi się przydarzyło. Wyjaśnił, (…) że grozi mi, mojej rodzinie i królestwu wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ pająki będą się mściły za zniszczenie sieci (…). Podarował mi też magiczne ziarenko, które w razie niebezpieczeństwa powinnam połknąć. Zamienię się, w co tylko będę chciała, ale już nigdy nie wrócę do ludzkiej postaci’’. Bohaterka Mileny Bochnak poniosła konsekwencje swoich czynów, które były wynikiem nieposłuszeństwa: „Pewnej nocy przebudziłam się i zobaczyłam na łóżku ogromnego niebieskiego pająka (…) Szybko wyjęłam z kieszeni magiczne ziarenko i połknęłam. Pomyślałam, że chciałabym być sową (…) Wyfrunęłam przez okno na dach zamku. (…) Leciałam przed siebie bardzo długo. W końcu trafiłam do pięknego parku pośrodku którego stał duży budynek zbudowany z kolorowych cegiełek. Mieszkał tu pan Kleks z uczniami. (…) Obiecał, że mi pomoże’’. Bohaterce udaje się z pomocą Ambrożego ocalić rodziców, siostrzyczkę i mieszkańców Czarlandii.
Opowiadanie kolejnej członkini koła Martyny Skomry również zasługuje na uwagę, szczególnie dzięki elementom opisu przeżyć wewnętrznych, którymi autorka wzbogaciła swoją pracę. Oto fragment: ,,Byłam bardzo ucieszona i aż podskakiwałam z wrażenia, bo mama przygotowała mi pyszne śniadanie (…) nie mogłam się doczekać chwili wyjazdu, (…) siedziałam w samochodzie gotowa do drogi, (…) bardzo dobrze się bawiłam, nigdy wcześniej nie byłam tak zadowolona.(…) Z tych emocji i wrażeń nie zauważyłam, że zapadła już noc, (…) położyłam się do łóżka, nie wiedząc kompletnie, że to jeszcze nie koniec mojej przygody (…) Obudziłam się o trzeciej w nocy, (…) zauważyłam, że coś się rusza w krzakach’’. Bohaterka opuściła bezpieczne pomieszczenie, ponieważ zwyciężyła potrzeba kontaktu z naturą i chęć poznania jej tajemnic. Nieznane miejsce zachęciło ją do poszukiwania odpowiedzi. Udało jej się je znaleźć: „To był wielki niedźwiedź’’. Uczucia będące wynikiem zbagatelizowania ostrzeżeń rodziców różnią się od poprzednich towarzyszących jej w trakcie podróży do wymarzonego miejsca: „Przestraszyłam się ogromnie, aż mi serce prawie się zatrzymało. Niedźwiedź zaatakował mnie i ugryzł w rękę (…) Wróciłam szybko do pokoju, ale nic nie mówiłam nikomu’’. Podobnie jak książę Mateusz, bohater ,,Akademii pana Kleksa’’, Martynka potrzebowała pomocy lekarza – mistrza w swojej dziedzinie, który podarował jej magiczny przedmiot: „Rano, gdy się obudziłam, wokół mnie była masa ludzi (…). Mama z tatą płakali, bo cały czas mi leciała krew z rany (…). Żaden lekarz nie miał pomysłu jak mnie wyleczyć. Było ich chyba ze stu (…) Lechus (…) Mufas (…) mnie wyleczył. Dał mi buta z małym drewnianym guziczkiem i powiedział, żebym go nie zgubiła. Zgodziłam się. Lekarz powiedział, że mogę w każdym momencie zmienić się w jakiekolwiek zwierzę i (…) że niedźwiedzie zaczną atakować (…) Bardzo się zdziwiłam, ale nie za bardzo w to wierzyłam. Miesiąc później zaczęły nas atakować, (…) pomyślałam tylko o jednym, żeby założyć tego buta i zmienić się w myszkę. Tak się stało, zmieniłam się w malutką myszkę i zaczęłam biec do przodu”. Autorka podzieliła się wielkim szczęściem wywołanym wymarzoną wycieczką w gronie bliskich. W opowiadaniu przedstawiła również uczucia negatywne, takie jak strach, który stał się przyczyną jej samotności.
Kolejne opowiadanie, które powstało w Polandii, napisała Alicja Bogacz. Na bohaterkę swojej wymyślonej historii wybrała księżniczkę Amber, która podążając za swoją kotką Luną znalazła się w niebezpieczeństwie, w miejscu do którego rodzice zabronili jej wchodzić: „gdy rozejrzałam się po pokoju, nagle pojawiła się miska zupy, a obok niej łyżka, ta zupa należała do króla kotów. Gdy wzięłam do ręki zupę, wtedy pojawił się król kotów’’. Kot spojrzał groźnie na przybyłą i był gotów walczyć o to, co należało do niego. Według relacji bohaterki: „na szczęście uciekł, bo usłyszał dźwięk (…) przypominajki’’. Nieposłuszeństwo miało swoje konsekwencje, Amber zachorowała, gdyż kotu udało się ją podrapać. Jej rodzina wezwała na pomoc dziesięciu lekarzy i piętnastu naukowców. Powoli nadzieje rodziców gasły, ale nie chcieli się poddać i w końcu wezwali na pomoc doktora Rudo-Chiwo, któremu udało się ją wyleczyć. Księżniczka od lekarza otrzymała magiczną koronę, w razie niebezpieczeństwa miała pociągnąć za wystający kryształ. W chwili niebezpieczeństwa Amber postanowiła zamienić się w kolibra.„Wymyśliłam, że zostanę kolibrem. W jednej sekundzie zamieniłam się w kolibra i odleciałam. Pojawiłam się w parku, zauważyłam kwiatka podleciałam do niego, bo byłam bardzo głodna i spragniona. (…) zobaczył mnie jakiś pan (…) nazywał się Ambroży Kleks, miłośnik kwiatów”. W opowiadaniu Alicji można dostrzec fascynacje wszechświatem i światem przyrody oraz zamiłowanie autorki do wymyślania imion, powiązanych z tymi zainteresowaniami, np.: Amber (Bursztyn)’’ czy ,,Luna jak księżyc, który lśni codziennie (…) i oświetla”.
Sebastian Libertowicz w opowiadaniu zwrócił uwagę na interesujący sposób poznawania świata przez latające stworzenia. Książę Maurycy wyjawił: „Od dziecka lubiłem oglądać świat z góry. Często wymykałem się na najwyższe piętro pałacu, by obserwować otaczający świat, ludzi i zwierzęta’’. Pewnego dnia bohater zdobył się na odwagę – wziął pozostawione przez ojca klucze, gdyż postanowił odkryć tajemnicę zawsze zamkniętej wieży. Pokonał wysokie schody i znalazł się w komnacie na szczycie wieży. Wysiłek sprawił, że skusił się i zjadł smakowicie wyglądające maliny pozostawione w półmisku na środku stołu. Od doktora Daj-Haj-Siwo dowiedział się, że należały do niebezpiecznej królowej Anabel. Lekarz podarował mu czerwony rzemyk, który w razie niebezpieczeństwa miał zawiązać sobie na dłoni.
Wyszukiwanie wskazówek pisarskich zawartych w uznanym tekście literackim pogłębia zrozumienie dzieła i wzbogaca warsztat. Uczniowie często nawiązywali do motywów zapożyczonych z dzieła Jana Brzechwy. W opowiadaniu Filipa Zawory bohater uzyskał pomoc od doktora Hi-Ka-Hu i w chwili niebezpieczeństwa zamienił się w gila. Dawidowi Zaworze paczkę wręczył lekarz George-Not-Found, dzięki prezentowi książę zmienił się w ważkę, uciekając w ten sposób przed stadem lisów. Dawid Rozborski wykreował bohatera, któremu pomógł czarodziej Charles Bouri. Książę Heexo po wypiciu magicznej mikstury zmienił się w pumę. Maciejowi Kawuli pomocy udzielił tajemniczy lekarz o znaczącym nazwisku Dobrowładza.
Wyzwanie podjęli również uczniowie, którzy sporadycznie brali udział w spotkaniach koła. Amelia Pietrucha otrzymała czarodziejską różdżkę i zamieniła się w gołębia, Emilii Greli pomógł lekarz Strzemiączko – bohaterka po walce z groźnym wirusem zmieniła się w śnieżnobiałego kotka. Szymon Krupowski otworzył tajemnicze drzwi bez ochronnych okularów i musiał się zmierzyć z oślepiającym światłem, by stwierdzić: „Była to dla mnie nauczka, że zawsze muszę słuchać rodziców’’ – tym bardziej, że jego nieposłuszeństwo nie było konieczne. Jego bliscy planowali zabrać go w to miejsce: „rodzice obiecali mi, że za kilka lat sami zaprowadzą mnie do tamtego dziwnego świata’’. Wystarczyło tylko ich poprosić. Kacper Pociask spędził z kolegami czas na zabawie w berka. Wbrew zakazowi rodziców biegali po schodach, bo zapomnieli o danej obietnicy. Kacper Bocho wybrał się na poszukiwanie ziejących ogniem ptaków zachęcony opowiadaniami kolegów o jeleniach, które umieją latać i innych stworzeniach zamieszkujących pobliski las ,,Po godzinie wędrówki znaleźliśmy wielką polanę, na której były dwa wielkie ptaki, o których mówił Dawid (…) opisywaliśmy w notesie ich zachowanie’’. Chłopcy znaleźli się nagle w jakiejś czerwonej krainie: „Najpierw myśleliśmy, że to Mars, ale mogliśmy oddychać. Zobaczyliśmy czarną postać, która od razu do nas przyleciała. Powiedziała, że jak chcemy wyjść z tej krainy, to jest jeden sposób. Musieliśmy przejść dziesięć tysięcy kilometrów. Zajęło nam to rok. Po drugiej stronie tej krainy leżał długopis. Jak go dotknęliśmy, to zostaliśmy przeniesieni do mojego pokoju. (…) Cała armia żołnierzy nas szukała (…) Odnaleźliśmy nowy gatunek ptaków, przeżyliśmy super przygodę, ale nasi rodzice byli bardzo zmartwieni’’. W opowiadaniu Kacpra dostrzec można siłę przyjaźni, bohaterowie wspólnie ponoszą konsekwencje i się z nimi mierzą. Autor przejawia zainteresowania innymi planetami, a jego bohater postępuje jak wybitny naukowiec – nie tylko patrzy na nowy gatunek, ale i notuje sposób zachowania zwierząt, którego jeszcze nikt nie opisał w żadnym podręczniku. Ponadto trafne zestawienie dwóch światów – świata dzieci i świata dorosłych świadczy o spostrzegawczości początkującego badacza i empatii młodego podróżnika. Dawid Zapartek w Farginart otrzymał zegarek wykrywający błędy ortograficzne, poznał żonę Ambrożego, Folię Kleks i jego matkę Kleksofinę Kleks.
Uczniowie umiejętnie wykorzystali znajomość utworu Jana Brzechwy, co wzbogaciło ich prace. Oryginalność ich pomysłów po prostu zachwyca. Wystarczy rzucić okiem na powyższe opowiadania, by stwierdzić, że wielobarwność nie dzieli, ale upiększa świat. Różnorodność spojrzeń, spostrzeżeń pozwala nam wierzyć, że to pokolenie, do którego należą uczniowie czwartej klasy Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Mogielnicy, uczyni świat piękniejszym. Dzięki tym niezwykłym młodym ludziom powstało to szkolne koło naukowe. Zajęcia były prowadzone z uwzględnieniem ich potrzeb, które chętnie wyrażali. Zamknięte w czterech ścianach dzieci mogły tylko podróżować i poznawać świat dzięki swojej wyobraźni. Od października do maja podczas nauki zdalnej uczniowie klasy czwartej prowadzili zajęcia, przygotowywali i wręczali nagrody, odkrywali swoje talenty, wyrabiali w sobie cierpliwość, uświadamiali sobie, jak ważna jest odpowiedzialność i wiedza dotycząca otaczającego świata, szczególnie ta związana ze światem przyrody, a przede wszystkim zyskiwali wiarę w swoje nieograniczone możliwości. Na pytanie nauczycielki Grety Jagiełły podczas lekcji języka polskiego: „Czego można się nauczyć czytając >>Akademię pana Kleksa<<?’’ Alicja Bogacz odpowiedziała: „Ja nauczyłam się, że wyobraźnia jest nieograniczona”. W Krainie Języka Polskiego uczniowie mogli zadawać pytania i w różnorodny sposób uzyskiwać na nie odpowiedzi. Polandia była po to, by dzieci zyskały pewność, że zdobędą wiadomości, których nie udało im się, z przyczyn technicznych, pozyskać na lekcji języka polskiego. Ta możliwość kontaktu z nauczycielem zapewniała dzieciom poczucie bezpieczeństwa i wsparcie w tym trudnym czasie pandemii, który przypadł na rok szkolny 2020/2021.
Pozwólmy sobie na trochę fantazji. Wyobraźnią otwórzmy bramę Polandii. Najpierw jednak biorąc książkę do ręki – czyli klucz do wyobraźni.
Autor: Greta Jagiełła