Jak wygląda bohater?
Co odpowiedzieć uczniowi, który z lekko zawiedzioną miną pyta: A dlaczego nie jedziemy do kina zamiast do teatru?
Tym razem odpowiedziałam po prostu: Bo fajnie jest chodzić do kina, ale bywać w teatrze też. I bez zbędnych tłumaczeń pozwoliłam działać wrażeniom, które przecież w jakimś stopniu zawsze pojawią się u wrażliwych odbiorców kultury.
Dnia 13.03 wyruszyłam z klasą VI oraz siostrą Ewą na wycieczkę edukacyjną do Rzeszowa. Pierwszym punktem naszej wyprawy było Muzeum Okręgowe i lekcja dotycząca malarstwa Jacka Malczewskiego. Wystawa czasowa, którą mieliśmy okazję obejrzeć, prezentowała kilkanaście obrazów o tematyce mitologicznej oraz martyrologicznej. Wśród nich znalazły się także niezwykłe przykłady malarstwa portretowego i rodzajowego. Oprowadzająca opowiedziała nam o symbolice tych dzieł, nawiązując do trudnych czasów zniewolenia Polski, odniosła się także do nurtów w malarstwie, którymi inspirował się młodopolski artysta.
Po zajęciach ruszyliśmy na małe „fit” jedzonko, a pod Żabką odśpiewaliśmy głośne Sto lat Zuzi, która tego dnia szczęśliwa i uśmiechnięta, bo o rok starsza, wędrowała z plecakiem obciążonym urodzinowymi ciasteczkami. Przemierzając ulicę Trzeciego Maja, zatrzymaliśmy się u znajomego siostry Ewy, który opowiedział nam o pracy baristy i o tym, jak to się „bariuje” (cytuję za Arkiem), przybliżając nam tematy z zakresu doradztwa zawodowego.
Tuż przed 11:00 dotarliśmy wreszcie do Teatru im. Wandy Siemaszkowej, a tak naprawdę na jego kameralne poddasze, czyli do Szajna Galerii. W środku zastały nas przyciemnione światła, minimalistyczna scenografia
i kilkoro aktorów. Wszystko na jednym poziomie, blisko widza.
O spektaklu wiele można by powiedzieć. Sprawiedliwi. Historia rodziny Ulmów poruszała bardzo. Mnie osobiście przeszywając raz po raz pytaniami o to: DLACZEGO ludzie są okrutni, DLACZEGO zapomnieli o tym, że każdy ma prawo żyć, DLACZEGO niektórzy nie mogą być szczęśliwi, choć mają wszystko, co do szczęścia człowiekowi jest potrzebne, DLACZEGO człowiek człowiekowi wilkiem?
Najbardziej w pamięci utkwiło mi jednak jedno pytanie, które padło ze sceny: Jak wygląda bohater? Bo przecież nie wyróżnia się jakimiś fizycznymi, specyficznymi cechami, tak jak to super bohaterowie dziecięcych kreskówek. I nie musi być nim potężnie zbudowany mężczyzna w sile wieku. Po tym widowisku, mam wrażenie, że o heroizmie często decyduje tylko to, że odczuwamy po ludzku krzywdę drugiego człowieka, że jesteśmy ludzcy w swoich reakcjach na niesprawiedliwość i cierpienie.
Schodząc z wychowankami z teatralnego poddasza, zadałam im pytanie o wrażenia. Jedna z dziewczyn powiedziała, że takie sztuki mogłaby oglądać codziennie. Kilkoro dzieci jej przytaknęło. I więcej nie musiałam już szukać uzasadnień i odpowiedzi na pytanie: A dlaczego nie do kina zamiast do teatru? Dalszy komentarz okazał się być zbędnym.